Colosse aux pieds d'argile można by teraz rzec o Samsungu. Choć przychody koreańskiego producenta nadal są olbrzymie, to znajduje się on obecnie w kryzysie, za który sam ponosi odpowiedzialność. Niezliczone eksperymenty, których efektem były często przynoszące straty urządzenia i wyjątkowo ekspansyjny marketing zamiast doprowadzić do zysków, poważnie osłabiły mobilny dział firmy. Paradoksalnie obecne problemy są najlepszą rzeczą, jaka mogła się Samsungowi przydarzyć.

Trzeci kwartał 2014 r. koreański gigant zakończył ze stratą wynoszącą 15% względem tego samego okresu poprzedniego roku. Trzymiesięczny przychód w wysokości 44.7 mld. $ jest najgorszym od 2011 r., jednak Samsung już podjął działania, które mają przywrócić firmie poziom sprzed roku. Mogą one jednak nie wystarczyć.

Jak wspominał Paweł w swoim artykule, w przyszłym roku zobaczymy 30% mniej telefonów Samsunga. Biorąc pod uwagę ogrom mobilnych urządzeń w ofercie producenta, zmiana ta wydaje się być zbyt mała. Rynek tanich telefonów jest z coraz większą częstotliwością zalewany przez chińskich producentów, a wśród flagowców walka nie toczy się już tylko między Apple a Samsungiem, gdyż coraz silniejsze w tym segmencie stają się HTC, LG, Sony, czy też w przypadku rynków wschodnio-azjatyckich - Xiaomi. Walka na dwóch frontach nie jest łatwa, dlatego Samsung zdecydował się skupić przede wszystkich na topowych smartphone'ach. Wybór nie był trudny, to przecież modele z serii S i Note przynoszą firmie największe zyski. Odejście od produkcji niskiej jakości urządzeń może wyjść Samsungowi na dobre również pod kątem wizerunkowym, to będzie wymagać jednak sporej ilości czasu.

alt text

Mam nadzieję, że przestaniemy już oglądać owoce nietrafionych pomysłów Samsunga. Jeżeli Koreańczycy sądzą, że Note Edge, czy Galaxy S IV Zoom będą się dobrze sprzedawać, to są w błędzie. Cieszę się, że producent coraz większą uwagę przykłada do designu swoich produktów (Galaxy Alpha), a coraz mniejszą do eksperymentowania. Mam nadzieję, że zbliżający się wielkimi krokami Galaxy S VI okaże się cieszącym oko telefonem, gdzie aluminium zastąpi plastik.

Kolejne zmiany dotyczą systemu. W przypadku Androida Samsung nadal brnie do przodu ze swoim przeładowanym funkcjami i "lagującym" TouchWizem. W ciągu najbliższych 80 dni część telefonów producenta zostanie zaktualizowana do Androida 5.0, zmieniając tym samym nie tylko pewne funkcjonalności, ale i design. Jednak już teraz połączenie stylistyki Material Design z TouchWiz jest oceniane bardzo negatywnie, czas pokaże jak aktualizacja przełoży się na wydajność urządzeń. Nadal jestem jednak ciekaw autorskiego systemu Samsunga - Tizen. Wraz ze swoim sklepem Samsung Apps koreański producent ma już na tyle dużą bazę rozwiązań i aplikacji, że może rozpocząć produkcję urządzeń opartą tylko o własne rozwiązania. Tak też się zresztą stanie, gdyż już niedługo zobaczymy pierwszy telefon z Tizenem. Czy zdominuje rynek? Nie sądzę, może jednak przetrzeć szlaki przyszłym rozwiązaniom.

Podsumowując, utrzymuję swoją tezę o tym, że obecny kryzys jest najlepszą rzeczą, jaka się mogła przytrafić Samsungowi. Jestem pewien, że wynikiem zmian będzie skoncentrowanie się na wysokiej jakości produktach, przy jednoczesnym odpuszczeniu sporej ilości "low-endowych" urządzeń i dziwacznych eksperymentów. Jestem niezmiernie ciekawy, na jakie telefony trafi Tizen i jak zostanie przyjęty przez użytkowników. Moje największe obawy wiążą się jednak z TouchWizem, który nie grzeszy ani ładnym wyglądem, ani prędkością działania. Dwadzieścia lat temu w podobnej (choć dużo gorszej) sytuacji było Apple. Ograniczenie liczby urządzeń, nadanie produktom swojego stylu i mądry marketing potrafiły jednak uczynić z firmy lidera.