Przez ostatnie kilka tygodni miałem możliwość testowania słuchawek SoundSport Pulse firmy Bose. Produkt jest jednym z droższych w swojej kategorii, dlatego też miałem względem niego niemałe oczekiwania. Każda wizyta na siłowni pozwoliła mi zestawić je z rzeczywistością.

Słowem wstępu muszę poruszyć dwie istotne dla odbioru recenzji kwestie. Pierwszą jest fakt, iż na siłowni pojawiam się trzy razy w tygodniu ćwicząc zarówno siłowo, jak i biegając na bieżni oraz orbitreku. W takich też warunkach słuchawki były recenzowane. Nie mogę również nie wspomnieć, że produkty firmy od Bose od lat trafiają w mój gust – pod kątem jakości dźwięku (prywatnie korzystam każdego dnia z QC35) oraz designu i jakości wykonania.

Bose SoundSport Pulse otrzymałem w białym pudełku, w którym znalazły się słuchawki, małe okrągłe etui z karabinkiem, instrukcje, kabel ładujący microUSB, a także gumki douszne w trzech rozmiarach. Testowany przeze mnie model jest de facto lepszą wersją podstawowego wariantu tej linii produktów amerykańskiego producenta – wyróżnia go jedynie obecność pulsometru.

Słuchawki są w pełni bezprzewodowe, a zastosowany w nich akumulator pozwala na około 5-6 godzin pracy. Na kablu o długości 30 cm (optymalny wymiar) zamontowano ściągany klips, który pozwala na przypięcie urządzenia do koszulki. Bliżej prawego modułu znalazł się pilot z wbudowanym mikrofonem, chipem NFC oraz przyciskami służącymi do regulacji głośności oraz zarządzania odtwarzaczem muzyki.

Na prawej słuchawce umieszczono port do ładowania oraz przycisk włączania i wyłączania. Na lewej zamontowano zaś pulsometr, do którego przejdę w dalszej części artykułu. Czerwone (jedyny dostępny kolor) elementy słuchawek zostały wykonane z plastiku, a czarne pokryto gumowym tworzywem (za wyjątkiem logo Bose). SoundSport Pulse są odporne na pot i deszcz, dlatego ich żywotność powinna być stosunkowo długa.

Słuchawki dość znacząco wystają poza ucho, co może przeszkadzać niektórym użytkownikom. Na szczęście nie wpływa to negatywnie na wygodę użytkowania, bo ta stoi na najwyższym poziomie. Gumowe wypustki świetnie „blokują” się w małżowinie, a gumowe końcówki dobrze leżą w uszach. Niestety nie udało mi się znaleźć informacji, czy alternatywne rozwiązania, jak na przykład pianki Comply, są kompatybilne z SoundSport Pulse. Podejrzewam jednak, że nie.

Dużym wyróżnikiem SoundSport Pulse na rynku słuchawek sportowych jest pulsometr. Przybrał on formę czarnej, plastikowej wypustki, która powinna opierać się o wnętrze ucha i rejestrować przepływającą krew. Odczytów można dokonywać za pośrednictwem dedykowanej aplikacji. Niestety w moim przypadku pulsometr częściej nie działał niż działał. Próbowałem dociskać słuchawki, wkładać je do ucha pod różnym kątem, a nawet zmienić wielkość gumek. Nie przynosiło to rezultatu, a jedynie irytowało. Co ciekawe, kiedy pulsometr „załapał”, to już przez cały trening wskazywał odczyty – bardzo zresztą dokładne, co skrupulatnie zmierzyłem. Niewykluczone, że w uszach większości konsumentów pulsometr sprawdza się świetnie – w moim przypadku nie mogę mówić o jakiejkolwiek satysfakcji z tego rozwiązania.

Słuchawki grają zdecydowanie lepiej, niż można by się tego było po nich spodziewać. Choć nie zostały wyposażone w system ANC, to ich gumowe końcówki skutecznie izolują nas od otoczenia. Dźwięk jest czysty, dość dynamiczny, niezbyt ciepły, ale z relatywnie dużą sceną. To półka wyżej niż recenzowane przeze mnie kilka miesięcy temu Jabra Sport Coach. Bose SoundSport Pulse świetnie sprawdzają się przy słuchaniu muzyki, jak i podcastów czy też audiobooków.

Testowane przeze mnie słuchawki zostały wycenione na 999 zł. To naprawdę sporo, tym bardziej jeśli założymy, że wykorzystywać będziemy je jedynie podczas treningów. Ze względu na pulsometr, który nie działa w każdym przypadku, osobiście dużo ciekawszą opcją wydaje mi się 200 zł tańszy model bez pulsometru. Konieczności podglądania pulsu na ekranie smartfona też nie odbieram jako idealnego rozwiązania. Nie mogę jednak nie podkreślić, że Bose SoundSport Pulse to świetny produkt oferujący wysoką jakość wykonania, przyzwoity czas pracy na baterii i naprawdę niezłą jakość dźwięku.

Sprzęt do testów dostarczyła firma Bose